Ach co to był za Bal
A jednak się udało. Tzn udało się zorganizować kolejny coroczny bal karnawałowy Adwokatury w Łodzi.
Tym razem 21 stycznia. Pisząc artykuł do Kroniki rok temu opisujący bal zeszłoroczny poczyniłem na jego końcu założenie, że w 2012 też się spotkamy. Założenie okazało się trafne i w pełni spełnione. Dzięki wysiłkowi adw. Anny Gąseckiej oraz adw. Sylwi Kubiak – Kielichowskiej i wsparciu ze strony Dziekana adw. Zbigniewa Wodo udało się utrwalić karnawałową tradycję spotkań balowych. Tym razem miejscem spotkania stało się świeżo wyremontowane i odnowione wnętrze Domu Towarzystwa Kredytowego w Łodzi przy ul Pomorskiej 21. Starszym z Państwa może się ono kojarzyć z obskurnym budynkiem Akademii Stomatologicznej, a młodszym z wieczną ruiną stojącą na drodze do Sądu Ksiąg Wieczystych i dawnego wydziału grodzkiego Sądu Śródmiejskiego. Jednak ta ruina na skutek potężnego remontu prowadzonego od 2008 powstała jak feniks z popiołów i od pół roku funkcjonuje jako miejsce przyjazne dla różnych bali i imprez towarzyskich w naszym mieście. Myślę, że miejsce to stało się ze względu na rozległość wnętrz a także ich przepych i dbałość o odtworzenie detali ogromną konkurencją dla Hotelu Grand czy Pałacu Poznańskiego. Ale dość już przydługiego wstępu. Muszę przyznać, że od samego wejścia atmosfera i wnętrza naszego miejsca zabawy zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Przy wejściu witał gości przesympatyczny starszy Pan otwierający drzwi przy blasku świec palących się za nim, następne po pięknych schodach przechodząc koło dwóch płaskorzeźb kariatyd trafiliśmy do szatni a potem wprowadzono nas do sali balowej i nie ukrywam przysłowiowo opadła mi szczęka.










Wnętrze, w którym przyszło nam jeść poraziło monumentalnością, wysokością i kolorami . Ogromna trzy piętrowa sala zwieńczone potężnym tondem zawierającym fresk ze sceną mitologiczną zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ściany zaopatrzone w delikatne półkolumny i lizeny wprost wyciągały wzrok do góry. Piękne parkiety i pastelowe barwy czyniły wnętrze przeogromnym i to wrażenie nie opuszczało mnie przez cały bal. Sala taneczna na szczęście mniejsza i bardziej kameralna dawała miłą przestrzeń do bliskich i spokojnych tańców. Na balu zebrało się miłe prawie 90 osobowe grono, właściwie wszystkie stoliki były pełne. Wśród gości zjawili się prawie wszyscy członkowie Rady, przybyli także adwokaci oraz radcowie prawni. Impreza rozpoczęła się o godzinie 8 kiedy Pan Dziekan przywitał wszystkich zebranych i zaprosił do wspólnej zabawy. Po przemówieniu podano bardzo doby aperitif i zaczęliśmy powolutku rozgrzewać się do zabawy (a na zewnątrz co ważne zwały kłębiastego śniegu i zimno). Tak samo jak na poprzednim balu oprawę muzyczną tworzył Big Big Band pod kierunkiem Jacka Deląga, którego artyści grając liczne szlagiery z pogranicza jazzu, swinga podrywali wszystkich gości na parkiet. Z rozmów z gośćmi wiem, że niektórzy z nich przyszli na bal właśnie ze względu na ten zespół, którego profesjonalizm i maestra dodawała tańcom energii. W chwilach odpoczynku muzyków zastępował ich Dj prezentujący utwory z lat 70 -90 przy, których także można było się bawić doskonale. Stoły zastawiono suto licznymi przekąskami i sałatkami, których ku mojemu zdziwieniu właściwie do późnych godzin nocnych nie zabrakło mimo, że goście z apetytem sycili się nimi. Gospodarze zorganizowali także gorący bufet z posiłkami podgrzewanymi w specjalnych brytfannach. Zaprezentowano różnorodną ofertę potraw na gorąco, myślę że każdemu smakoszowi przypadła ona do gustu. Nasi gospodarze przygotowali dla nas także niespodziankę w postaci występu pary tancerzy argentyńskiego tanga. Wszyscy goście wylegli z sali aby podziwiać kunszt i piękno tanga. Tancerze jakby nie zauważając otaczających widzów do słownie płynęli po parkiecie wpatrując się tylko w siebie. Taniec obfitował w wiele niesamowitych figur i poruszeń. Nie wiem nie znam się na tangu, ale ten występ miał w sobie coś ognistego i iskrzącego i mam nadzieję, że stał się dla zgromadzonych gości powodem do szybkiego powrotu na parkiet.
Oczywiście między tańcem a jedzeniem nie brakowało licznych toastów rozmów i świętowania karnawału. Atmosfera muzyka i jedzenie oraz liczni znajomi pozwoliły na całkowite zapomnienie o otaczającym szarym świecie. Bal zakończył się podobno około godziny 3. Myślę, że było to niezapomniane przeżycie towarzyskie w tym roku. Organizatorzy postarali się aby wszystkie elementy dobrej zabawy były zapewnione i mam nadzieję że wszyscy goście byli zadowoleni. Mam nadzieję. że zadowolony był także duch architekta Hilarego Majewskiego ciesząc się ze tak piękne wnętrza stworzone przez niego wróciły do życia. Na koniec mogę tylko wyrazić nadzieję że za rok znowuż się spotkamy. Tylko nie wiem gdzie, bo naszym drogim Organizatorom ciężko będzie w Łodzi znaleźć inne równie niesamowite wnętrze.
O autorze artykułu
