Taksa adwokacka
O potrzebie urynkowienia taksy adwokackiej mówi się od dawna. W zasadzie od czasu, gdy minister Ziobro tak poprzestawiał przepisy rozporządzenia, że praktycznie zniósł zwielokrotnianie stawki minimalnej.
Trudno uchwycić moment, w którym NRA podjęła starania o doprowadzenie do nowelizacji taksy adwokackiej NRA. Nie było bowiem formalnej uchwały, nie było przyjętego planu działań. Ale wszyscy czuliśmy, że trzeba od czegoś zacząć. Zazwyczaj zaczyna się od początku. W tym przypadku, od przygotowania podatnego gruntu, czyli od działań o charakterze medialnym. Bo trzeba było wytłumaczyć opinii publicznej różnicę między taksą adwokacką z wyboru, a taksą z urzędu. Wszak często nawet sędziowie nie mają świadomości, że zasądzając koszty zastępstwa procesowego w sprawie z wyboru nie orzekają o naszym wynagrodzeniu, lecz o „stopie zwrotu” dla klienta w razie wygrania sprawy. Świadomość różnicy diametralnie zmienia optykę, niwelując z debaty publicznej element wysokości naszych adwokackich zarobków. Już w 2010 rozpoczęliśmy publikację felietonów prasowych, w których uświadamialiśmy, że rynkowa taksa z wyboru to ochrona powszechności i dostępności usług prawnych oraz tama dla pieniactwa procesowego. Pod koniec 2011 roku przeprowadziliśmy na stronie adwokatura.pl obszerną ankietę, umożliwiając wypowiedzenie się jaką stawkę adwokaci uznają za rynkową. Liczba uczestników przeszła nasze najśmielsze oczekiwania sprawiając, że uzyskaliśmy dane mające walor danych statystycznych. Niestety spotkaliśmy się z oporem materii wywołanym dziurą budżetową. Fiskalna polityka państwa i poszukiwanie w resortach oszczędności znalazły wyraz w procesie wręcz odwrotnym. Minister sprawiedliwości na początku 2012r. wystąpił z inicjatywą wprowadzenia ryczałtowych stawek za prowadzenie kolejnej kategorii spraw, tym razem o odszkodowania za przeludnienie w celach. Oczywiście motywem działania były urzędówki. Więźniowe, zapewne z nudów albo dla szpanu, składali z góry przegrane powództwa z abstrakcyjnie wysokimi żądaniami finansowymi. Przegrana odbijała się obciążaniem Skarbu Państwa najwyższą stawką z widełek. Nie muszę przypominać, że NRA stanowczo sprzeciwiała się tej zmianie, nie tylko poprzez przyjęcie stosownych uchwał. Uruchomiliśmy kampanię medialną, której wynikiem był pierwszy dowód, że nasza argumentacja dociera do innych środowisk prawniczych. Oto w czasie konsultacji społecznych przedstawiciele środowisk sędziowskich i prokuratorskich z własnej inicjatywy zwrócili uwagę, że zaproponowana stawka jest nieuzasadnienie niska (dziś takie stanowisko prezentuje nawet Rzecznik Praw Obywatelskich). Kolejna, wprowadzona wbrew opinii NRA nowela rozporządzenia, ustalająca kolejne stawki ryczałtowe, tym razem w sprawach o uznanie wzorca postanowień umownych za niedozwolone oraz w sprawach dotyczących skarg na przewlekłość postępowania, również spotkała się z ostrą krytyką medialną. Takie działania ministra uświadomiły nam jedno: że taksa za urzędówki kotwiczy taksę w sprawach z wyboru. Bez rozdzielenia rozporządzeń będziemy zakładnikami fiskalizmów budżetowych. A przecież rozdzielenie rozporządzeń w zasadzie realizowałoby delegację ustawową. Wszak przepisy prawa o adwokaturze obligują ministra sprawiedliwości do wydania dwóch różnych rozporządzeń; jednego w sprawie taksy minimalnej w sprawach z wyboru i drugiego określającego taksę maksymalną w sprawach z urzędu. Nasze starania i zabiegi mają nie tylko wymiar zewnętrzny (również z elementem międzynarodowym – obecnie analizujemy sytuację w innych krajach UE), choć ten jest najbardziej widoczny. I to nie tylko poprzez działania członków władz samorządu. Udało nam się zaktywizować nasze własne środowisko, mamy wręcz „pospolite ruszenie” w sprawie taksy adwokackiej i kosztów pomocy prawnej z urzędu. Nasza praca przybiera wymiar systemowy, już nie tylko domagamy się zmian, ale wychodzimy z konkretnymi propozycjami. Nie tylko mówimy o potrzebie rozdzielenia taksy na dwa rozporządzenia i konieczności urynkowienia stawek. Dajemy stronie rządowej konkretne propozycje, które mogą zniwelować deficyt budżetowy. Zaproponowaliśmy stworzenie funduszu finansującego pomoc prawną z urzędu. Z naszej strony wypłynęła inicjatywa częściowego zwolnienia od kosztów adwokata z urzędu. Zdajemy sobie bowiem sprawę, iż taka częściowa partycypacja w kosztach adwokata często jest możliwa, a nadto może mieć „zbawienny” skutek dla samej chęci skorzystania z pomocy (szczególnie widoczny w sprawach, które według nas pełnomocników z urzędu są oczywiście niezasadne). Fundusz pomocy prawnej z urzędu mógłby być zasilany nie tylko jak dotychczas środkami budżetowymi, nie tylko wpłatami osób częściowo zwolnionych, nie tylko wpłatami tych, którzy przegrali sprawę. Można również fundusz taki dofinansowywać w ramach decydowania o losach 1 % podatku dochodowego czy wręcz z dobrowolnych darowizn. O działaniach kuluarowych pisać nie wolno. Można jednak napisać, iż zabiegamy o utworzenie zespołu z udziałem przedstawicieli ministerstwa sprawiedliwości i radców prawnych, którego zadaniem byłoby wypracowanie konkretnych, kompromisowych i akceptowalnych dla budżetu i dla obu środowisk zawodowych, rozwiązań prawnych tak w materii taksy, jak i pomocy prawnej z urzędu.
O autorze artykułu
