Mediacja – dlaczego warto? Okiem „przyjaznego mediacji” sędziego cywilisty
W zasadzie nie ma sędziego, który nie jest przyjazny mediacji w tym sensie, że wszyscy byśmy chcieli, aby sprawy kończyły się ugodami bez konieczności wydawania wyroku i pisania uzasadnienia. Problemem jest mała wiara sędziów w skuteczność kierowania spraw do mediacji, a także wybrania odpowiedniego momentu tak, aby z jednej strony nie opóźniało to biegu postępowania, a z drugiej miało szansę powodzenia.
Podkreślić należy jednak, że zmiana mentalności sędziów, choć ważna, ma jednak drugoplanowe znaczenie w stosunku do zmiany mentalności stron i ich pełnomocników, aby uznać mediację za ważny przedsądowy etap rozwiązania sporu, a proces sądowy traktować jako ostateczność. Co najmniej dobrą praktyką adwokatów lub radców powinno być, aby przed wytoczeniem powództwa w pierwszej kolejności rozważać z klientami podjęcie próby mediacji.
W tej zmianie praktyki ustawodawca może pomóc wprowadzając jeszcze większe zachęty do sięgania do tej formy rozstrzygania sporów, a nawet obowiązek wyczerpania drogi mediacji. To ostanie na pewno byłoby skuteczne, choć trzeba przyznać jest kontrowersyjne, bo przecież istotą mediacji jest jej dobrowolność.
Zachęty do mediacji, które dzisiaj obowiązują, to obowiązkowe wskazanie w pozwie, czy przed wytoczeniem powództwa była próba pozasądowego rozwiązania sporu. Wystarczy jednak napisać, że powód uznał to za niecelowe albo wysłał pozwanemu przedsądowe wezwanie do zapłaty. Instrument ten nie jest zatem zbyt skuteczny.
Istnieje też niewielka zachęta finansowa. Zgodnie z art. 13c ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych opłata od pozwu może być zmniejszona maksymalnie o 400 zł. I to rozwiązanie nie jest jednak zbyt często stosowane w praktyce, a nadto, jak usłyszałam w trakcie konferencji, w sądach rejonowych, bywa to wykorzystywane przez firmy odkupujące długi, które pozorując próbę mediacji, chcą zmniejszyć sobie koszty prowadzenia sporu.
Reasumując, żadne z aktualnie funkcjonujących rozwiązań nie wpływa zauważalnie na zwiększenie roli mediacji przy rozwiązywaniu sporów, a liczba spraw cywilnych, które trafiają do sądów, dramatycznie rośnie, zwłaszcza z uwagi na spory z sektorem bankowym co do ważności umów z elementem waluty CHF.
Skoro zatem sprawa już trafia do sądu, należy zastanowić się, który moment jest najlepszy na wydanie postanowienia o skierowaniu stron do mediacji.
POSIEDZENIE PRZYGOTOWAWCZE
Pomysł łączenia spotkania informacyjnego z art. 183(8) par. 4 k.p.c., które prowadziłby sam zaproszony przez sąd mediator z posiedzeniem przygotowawczym z art. 205(4) k.p.c., w moim sądzie nie sprawdził się, bo nie przyjęły się zbyt szeroko posiedzenia przygotowawcze, a przynajmniej szybkie posiedzenia przygotowawcze, które byłyby wyznaczane niezwłocznie po odpowiedzi na pozew. W większości spraw ten etap postępowania w ogóle się zatem pomija, na co zezwala art. 205(4) par 3 k.p.c., i sprawa od razu kierowana jest na rozprawę.
OCZEKIWANIE NA PIERWSZY TERMIN ROZPRAWY
W Sądzie Okręgowym zalew spraw frankowych znacznie wydłużył jednak czas oczekiwania na termin pierwszej rozprawy. Często sprawa ma wyznaczony termin na kilka miesięcy do przodu, kiedy merytorycznie nic się w niej nie dzieje. Można więc równocześnie z wyznaczeniem terminu rozprawy wydawać postanowienie o skierowaniu stron do mediacji jednocześnie zapewniając w zasadniczych powodach rozstrzygnięcia, że podjęcie mediacji w żaden sposób nie przedłuży postępowania. Dobrą praktyką jest równoległe przesłanie informacji o kosztach mediacji, aby nie były one dla stron zaskoczeniem, a także o korzyściach finansowych związanych z zawarciem ugody przed mediatorem (art. 79 ust 2 u.k.s.) oraz prawie i zasadach doliczenia kosztów mediacji do kosztów procesu (art. 98(1) k.p.c.).
PO OPINII BIEGŁEGO
Drugim dobrym momentem na kierowanie do mediacji jest wydanie w sprawie opinii przez biegłego np. co do wyceny nieruchomości, która zwykle i tak będzie podstawą do wydania wyroku. Tym bardziej że sąd ma obecnie możliwość w trybie art. 156 (1) k.p.c. pouczyć strony na posiedzeniu (także niejawnym) o najbardziej prawdopodobnym wyniku sprawy w świetle zgłoszonych do tej pory twierdzeń i dowodów. Co prawda ustawodawca nie określił formy takiego pouczenia, ale wydaje się, że można do tego wykorzystać powołany już wcześniej art. 357 par 5 k.p.c. zezwalający w każdym postanowieniu, nawet niezaskarżalnym, na zwięzłe wskazanie zasadniczych powodów rozstrzygnięcia.
ROZPRAWA
Oba wskazane wyżej dość dobre momenty na skierowanie stron do mediacji dotyczą jednak posiedzeń niejawnych, gdzie nie ma bezpośredniego kontaktu ze stronami, a z czytaniem pism i pouczeń sądowych bywa bardzo różnie. Nadto w większości spraw sąd koresponduje z pełnomocnikami i to od ich przekonania do mediacji zależy nastawienie ich klientów. Nie można więc nie dostrzegać znaczenia rozprawy, zwłaszcza jeżeli okazuje się, że nie kończy ona sporu, ale dopiero go na poważnie rozpoczyna. Zdarza się też, że strony przekonują się do mediacji dopiero po wielu latach bezowocnego toczenia procesu.
Nie mam więc żadnych wątpliwości, że mediować zawsze warto, najlepiej przed wytoczeniem powództwa, ale też na początku i na każdym etapie procesu, ale jeszcze bardzo długa droga przed nami, aby mediacja stała się bardziej powszechnym sposobem rozwiązywania sporów.