,,Bądźmy razem! Nie dajmy podeptać wartości i praw, które są podstawą wolnego państwa”
Okazuje się, że mamy wśród nas wielu młodych. Także młodych prawników. Jeszcze nie adwokatów, a nawet jeszcze nie aplikantów, którzy chcą zatrzymać machinę dewastowania monteskiuszowskiego trójpodziału władz i są obecni na spacerach protestacyjnych. Jak widać zasada trójpodziału jest pewnego rodzaju alfabetem praworządności dla młodych ludzi, co jest niezwykle optymistyczne, ponieważ stanowi zaprzeczenie funkcjonującego powszechni stereotypu, że młodym ludziom jest wszystko jedno, ponieważ nie wiedzą co oznacza sytuacja braku wyboru i ograniczanie wolności.
Opr. Klaudia Kobus
Mamy wśród nas wielu młodych prawników. Jeszcze nie adwokatów, a nawet jeszcze nie aplikantów, którzy chcą zatrzymać machinę dewastowania monteskiuszowskiego trójpodziału władz i są obecni na spacerach protestacyjnych…
Jak widać, zasada trójpodziału jest pewnego rodzaju alfabetem praworządności dla młodych ludzi, co jest optymistyczne, ponieważ stanowi zaprzeczenie stereotypu, że młodym jest wszystko jedno: nie wiedzą, co oznacza sytuacja braku wyboru i ograniczanie wolności.
Czy młodzi ludzie podczas wakacji przejmują się losami swojego kraju? Czy zastanawiają się, jakie konsekwencje wiążą się z ich beztroską bezczynnością? Jako młoda prawniczka, która bierze udział w manifestacjach, widzę coraz większe zainteresowanie młodego pokolenia losami ojczyzny. Z jednej strony powinniśmy się cieszyć, z drugiej martwić, gdyż nadal jest to garstka osób. Widzimy, że partia rządząca gwałci podstawowe zasady państwa demokratycznego. Musimy pamiętać, że każdy z nas ma obywatelski obowiązek sprawowania zarówno pośredniej jak i bezpośredniej władzy w Polsce. Niezależnie od profesji, niezależnie od poglądów politycznych bądźmy razem, bo państwo prawa i trójpodział władzy jest zagrożony, konstytucjonalizm i praworządność zanikają, a historia lubi się powtarzać.
Umacnianie porządku prawnego?!
Reforma sądownictwa zaproponowana przez Prawo i Sprawiedliwość dążyła do destrukcji polskiego wymiaru sprawiedliwości, która doprowadziłaby do zmiany ustroju państwa demokratycznego na reżim totalitarny. Nie kto inny jak prawnicy, którzy podczas ślubowania zobowiązali się do ochrony praw i wolności obywatelskich oraz umacniania porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej oraz przyrzekali obowiązki swe wypełniać gorliwie, sumiennie i zgodnie z przepisami prawa, zachować tajemnicę zawodową, a w postępowaniu swoim kierować się zasadami godności, uczciwości, słuszności i sprawiedliwości społecznej, dołożyli wszelkich starań, by wywiązać się ze złożonej przysięgi.
W niedzielę, 23 lipca 2017 r. o godzinie 21 pod gmachem Sądu Okręgowego w Łodzi członkowie Palestry Łódzkiej po raz kolejni wsparli ogólnopolską akcję Łańcucha Światła pod hasłem Bądźmy razem! Nie dajmy podeptać wartości i praw, które są podstawą wolnego państwa. Tym razem wystąpiliśmy w roli organizatorów protestu. Rolę prowadzącego przyjął Bartosz Tiutiunik – wicedziekan łódzkiej ORA.
Akcja ma na celu uświadamianie obywatelom, że żaden sędzia w trakcie wydawania orzeczenia w danej sprawie nie może zostać poddany jakimkolwiek zewnętrznym naciskom. Prawo sędziego do niezawisłego wydawania orzeczeń, zgodnych wyłącznie z przepisami i normami prawa, zasadami współżycia społecznego, a także ze swoim wewnętrznym przekonaniem, jest zagwarantowane przez Konstytucję oraz ustawy. Nie ma i nie może być wyjątków od tej zasady. Sędzia bowiem nie może być poddawany żadnej presji ze strony władzy wykonawczej, czy też partii politycznej mającej większość parlamentarną. Sędzia musi zachować bezstronność w stosunku do osób biorących udział w toczącym się postępowaniu lub od niego odstąpić.
Warto przypomnieć fragmenty poszczególnych wystąpień. Pierwszym przemawiającym był sędzia Sądu Najwyższego prof. Wojciech Katner, który przypomniał, jak trzydzieści sześć lat temu wraz z prof. Birutą Lewaszkiewicz-Petrykowską podczas stanu wojennego pomagał studentom uciekać przed pacyfikacją Uniwersytetu Łódzkiego przez ZOMO.
Moment dramatyczny
Drodzy łodzianie, środowisko prawnicze i nieprawnicze, akademickie i nieakademickie! Wspaniale, że możemy tu być, tylko dlaczego w tak dramatycznym momencie? Gdzież ja przypuszczałem, że przyjdzie nam rozmawiać w taki sposób? Już nie w dziesiątkach, ale w setkach miast polskich, odbywają się wiece protestujące przeciwko bezprawiu.
Profesor Wojciech Katner wyczerpująco odniósł się do tzw. reformy sądownictwa polskiego: Tak jak w każdej dziedzinie, w tej także niewątpliwie widzimy potrzebę zmiany, ale muszą to być zmiany przedyskutowane, przyjęte – takie, które rzeczywiście przyniosą większą szybkość orzekania, większą mądrość orzekania. Przede wszystkim lepsze wytłumaczenie, dlaczego sędziemu, przy często złym prawie, nie daje się rozstrzygnąć tak, jakby chciał. Każdy sędzia jest okuty przepisami proceduralnymi, które mu na to nie pozwalają. Ale ja nie wiem, czy Państwo chcecie słuchać takiej osoby jak ja. Przecież ja jestem sitwą, ja jestem gronem kolesiów, ja jestem jakąś mordą zbrodniczą, ja jestem jakąś kanalią, ja jestem jakimś czerwonym pająkiem. Proszę Państwa, praca w Sądzie Najwyższym to najtrudniejsza moja praca zawodowa, a z woli nie kogo innego jak Lecha Kaczyńskiego. Byłem jego zastępcą w Najwyższej Izbie Kontroli, potem on był w ministerstwie sprawiedliwości, a mnie włączono do pracy nad przystąpieniem do Unii Europejskiej jako podsekretarza stanu w ministerstwie gospodarki w rządzie premiera Buzka, a potem po kadencji prorektora Uniwersytetu Łódzkiego zostałem powołany przez Pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego na sędziego Sądu Najwyższego niecałe 9 lat temu. Czy wybierałby kanalię? Wybierałby nieuka? Wybierałby kogoś, do kogo nie miałby zaufania? Nam się ze sobą bardzo dobrze rozmawiało, myśmy bardzo zgodnie współpracowali. Proszę Państwa, teraz dochodzi do zbiorowego wykluczenia wszystkich sędziów Sądu Najwyższego i pozostawienia w nim pustki. Przecież bycie tym sędzią to nie jest jakaś szczególna atrakcja. Niewątpliwie, jest to ukoronowanie w każdym państwie demokratycznym kariery prawniczej, ale to jest bardzo trudna praca. To wymaga doświadczenia, wiedzy, odpowiedniego przygotowania osobistego. To jest bardzo zgodne grono, które przecież różnie orzeka. Lepiej, gorzej. Tak jak w każdej sytuacji życiowej, gdzie podejmujemy decyzje lepsze i takie, które potem chcielibyśmy zmienić. Ale odkąd to, poza państwami totalitarnymi, można zbiorowo zniszczyć określony krąg osób? Jak można jednocześnie przy aprobacie jednego z profesorów prawa pracy z tego uniwersytetu, twierdzić, że to jest zgodne z jakimiś regułami zatrudnienia prawa pracy i godności? Przecież nam się odbiera, każdemu indywidualnie, własne dobra osobiste: godności, nazwiska, dobrego imienia. Przecież jak nas mają traktować ci, którzy do sądu idą po sprawiedliwość? Proszę Państwa, ile razy my na sesjach mówimy, żeby ten przepis zmienić. To przecież orzeczenie byłoby sprawiedliwsze. Czy przedawnienie wymyślają sędziowie, o którym od kilku dni słyszymy nieustannie? Przecież to wynika z przepisów. Jak jest za krótkie, to je wydłużmy. Ale przecież to parlament wydłuża, a nie sądy. Rzecz w tym, żeby sędzia nie mógł być odwołany. Tak stanowi Konstytucja, że każdego sędziego powołuje prezydent na czas nieoznaczony i powołuje go jako osobę, która jest nieusuwalna, bo jak będzie usuwalna tak jak dzisiaj, to w każdej sprawie, którą Państwo mają, najbłahszej nawet, sędzia będzie poddany presji, że może być usunięty z byle powodu, bo orzeczenie się nie spodoba. Proszę Państwa w stulecie Sądu Najwyższego, które jesienią tego roku przypada, wyraża się jemu nieufność i szarga się imieniem Rzeczypospolitej, bo to w jej imieniu są wydawane wyroki przez sądy w naszym kraju. Życzmy sobie, żeby to wszystko był tylko sen.
Dyskusje niezbyt merytoryczne…
Dzień ten zapisał się w historii Łodzi i pamięci „dzieci placu Dąbrowskiego”. Nie mogło więc zabraknąć jednego z pomysłodawców akcji Łańcucha Światła sędziego SSR Tomasza Marczyńskiego: Jestem prawnikiem i głęboko wierzę w sens dyskusji merytorycznej. Ostatnio ta wiara jednak u mnie uległa osłabieniu. Jako przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” w ostatnich miesiącach brałem udział w pracach Sejmu, który procedował dwie ustawy: o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o ustroju sądów powszechnych. Z wieloma sędziami i innymi prawnikami braliśmy udział w posiedzeniach komisji sejmowej sprawiedliwości i praw człowieka. Mieliśmy nadzieję na właśnie merytoryczną dyskusję, ale zderzyliśmy się z murem, murem niezrozumienia i murem braku zainteresowania. Nikt nas tam nie chciał słuchać.„Iustitia” od wielu miesięcy zabiega o spotkanie z panem ministrem sprawiedliwości, z panem prezydentem – bezskutecznie. Tydzień temu podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu pod Sądem Najwyższym manifestacji w obronie sędziów Sądu Najwyższego pod nazwą „Łańcuch Światła”. To była inna manifestacja. Apolityczna. Bez haseł partyjnych, bez transparentów, w spokoju, w skupieniu, w refleksji. Głównym bohaterem tej manifestacji było światło – jako symbol naszych czystych intencji. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że nasza akcja spotka się z tak szerokim poparciem. Nie przypuszczaliśmy, że wzniecamy iskrę, która wkrótce rozpaliła całą Polskę. Jesteśmy szczęśliwi, że mimo iż politycy zignorowali nasze argumenty, Polacy tak masowo je podzielają. I jeżeli dzisiaj, po dzisiejszych manifestacjach nie skłonimy rządzących do głębszej refleksji nad reformą sądownictwa, to nie oznacza to, że nie mamy racji, to znaczy tylko, że mamy rację, ale jest nas jeszcze za mało, dlatego apeluję teraz do Państwa: WIĘCEJ ŚWIATŁA!
Musimy pamiętać, że każdy sędzia to człowiek, który ma kręgosłup moralny i martwi się o swoją przyszłość. Jeden z niech powiedział, że jest dumny z postawy obywateli i podziękował w imieniu wszystkich sędziów za wsparcie i ochronę ich niezawisłości – Chciałbym Państwu coś obiecać, w imieniu innych sędziów, których reprezentuję: my pozostaniemy niezawiśli, o ile pozostaniemy w pracy.
PRL bis….
O znaczeniu niezawisłości sędziów wypowiedział się także dr hab. Aleksander Kappes. Doznaję déjà vu, bo przypominają mi się lata 80. i demonstracje, w których wówczas jako student brałem udział. Wtedy walczyliśmy z komuną, wtedy walczyliśmy w PRL-em, a teraz? Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie nam wszystkim walczyć z PRL-em bis! Teraz przyszła kolej na istotną część tkanki instytucjonalnej naszego społeczeństwa, jaką są niezawiśli sędziowie i niezależne sądy. (…) Niby wszystko jest u nas w porządku, bo przecież konstytucja nie uległa zmianie.
Nadal w ustawie zasadniczej czytamy, że władza sądownicza jest niezależna od pozostałych władz. Jednak te zmiany, które zostały zaproponowane, są w oczywisty sposób sprzeczne z konstytucją. Następuje więc zmiana ustroju państwa bez zmiany konstytucji. Dlaczego niezawisłość sędziowska jest tak bardzo ważna? Nie tylko dlatego, że stawia nas w szeregu państw cywilizowanych, a brak jej oznacza, iż możemy się porównywać z Białorusią lub z innymi państwami. Niezawisłość sędziowska to jest istota pracy, ale nie dotyczy tylko sędziów, pełnomocników procesowych, a więc przedstawicieli tu zgromadzonych środowisk. Ona dotyczy przede wszystkim nas – obywateli. Czy miałoby jakikolwiek sens zwracanie się do sądu o wydanie rozstrzygnięcia, gdybyśmy przypuszczali albo mieli pewność, że rozstrzygnięcie to już zapadło albo z góry wiadomo jakie będzie? Dla mnie niezawisłość sędziowska oznacza, że faktyczne rozstrzygnięcie, faktyczna decyzja zapadnie tylko i wyłącznie w umyśle sędziego, bądź sędziów, jeżeli mamy do czynienia ze składem wieloosobowym, a nie w jakimś gabinecie i zostanie zakomunikowana sędziemu. (…) Oczywiście, proszę Państwa, zdecydowana większość tych osób nadal będzie kierowała się swoim sumieniem, nie będzie ulegała żadnym naciskom, ale zawsze będzie ta mniejszość. Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale poszczególne elementy gwarancji instytucjonalnych dla sędziów składających się na ten system niezawisłości sędziowskiej, układają się w myśl tej tak zwanej reformy niezapewniającej tej niezawisłości. Możemy już tylko i wyłącznie polegać na sumieniu sędziego.
W większości przypadków nie zawiedziemy się, ale niestety będą też inne sytuacje. Wiemy, że sądy wymagają reformy, tylko że to co proponuje rząd, nie jest żadną reformą. To jest tylko argument demagogiczny, używany dla uzasadnienia tych trzech ustaw. W tych trzech ustawach nie ma ani jednego przepisu, który w jakikolwiek sposób poprawiałby sytuację sądów, usprawniałby pracę sądów. Tu chodzi wyłącznie o przejęcie kontroli. Siła argumentów jest po naszej stronie. Po ich stronie, po stronie rządzącej, wyłącznie jest argument siły. No i pozostaje nam liczyć na pana prezydenta, choć pewnie wielu z nas powątpiewa, ale może tym razem – trzy razy veto!
Łzy w oczach…
Wzruszenie wśród zgromadzonych wywołało przemówienie Dariusza Wojnara z Naczelnej Rady Adwokackiej. Jego wystąpienia słuchano bardzo uważnie, a większość manifestantów spoza kręgu prawników miało łzy w oczach. Zgromadzeni nagrodzili mówcę gromkimi brawami. Na zakończenie padły słowa, które uderzyły wielu z nas w samo serce.
Imponujące, że jest nas tak wielu. Dziękuję, że łodzianie przychodzą, dziękuję, że możemy razem stać i razem upominać się o wolne sądy. Obowiązkiem każdego adwokata jest bronić praw i wolności obywatelskich. Obowiązkiem każdego adwokata jest bronić praworządności Rzeczypospolitej Polskiej. Takie ślubowanie składał każdy z nas. Dlatego nie godzimy się na demolowanie porządku prawnego i na wprowadzanie zmiany ładu konstytucyjnego tylnymi drzwiami. Nie godzimy się na mowę nienawiści. My adwokaci doskonale wiemy, jak wygląda ludzka tragedia. Doskonale wiemy, jak wygląda nadzieja na oczekiwanie na sprawiedliwy wyrok. Zdajemy sobie sprawę z tego, że potrzebna jest reforma, ale tak jak mówił pan prof. Katner, ta reforma potrzebna jest z poszanowaniem obywateli, z poszanowaniem logiki oraz zasad dobrej legislacji. Reformy wykutej w ogniu dyskusji, a nie nocą po kryjomu, z dnia na dzień. Szanowni Państwo, opowiadamy się za reformą wymiaru sprawiedliwości, nie za jego demolowaniem. Leninowska koncepcja „naszych kadr” skompromitowała się kilkadziesiąt lat temu. Ta zmiana, która ma polegać wyłącznie na zmianie ludzi, nie zmieni systemu. Na kongresie prawników polskich w maju tego roku, mówiliśmy, że w wymiarze sprawiedliwości najważniejsi nie są sędziowie, nie adwokaci, nie radcy prawni. Najważniejsi są ludzie i dla nich ma być przeprowadzona reforma sądownictwa. Dlatego Naczelna Rada Adwokacka na swoim ostatnim nadzwyczajnym posiedzeniu przyjęła apel również do prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. By jeśli bliskie jest mu nasze wspólne dobro, jakim jest niezależny wymiar sprawiedliwości, by nie podpisywał ustaw, by nie marginalizował naszego państwa i nie powodował, że przestajemy być demokratycznym państwem prawnym. Panie prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej – skoro zawiódł Sejm, skoro zawiódł Senat, niech Pan nie zawiedzie! Panie prezydencie, niech Pan nie śpi, niech Pan słucha, niech Pan zrozumie, niech Pan się nie boi i zawetuje te ustawy. Chcemy veta!
I teraz chcę przejść do sedna. Szanowni Państwo, idą ciężkie czasy, idą czasy w których będziemy sprawdzali nasze charaktery, ale musimy mieć tę siłę, siłę w nas, siłę która nie pozwoli, aby zabrano nam rzecz najcenniejszą – naszą wolność. Brońmy naszej wolności! Brońmy naszych wolnych sądów! Krzyczmy głośno: wolność, równość, demokracja!!!
Podsumowanie manifestacji należało do osoby, która od lat jest członkinią Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Podziękowania w imieniu wszystkich sędziów polskiego wymiaru sprawiedliwości wyraziła sędzia Sądu Apelacyjnego Wiesława Kuberska.
Proszę Państwa, jestem bardzo wzruszona, a rzadko mi się to zdarza. Przez tyle lat pracuję w todze za stołem sędziowskim, wydaję orzeczenia w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i umiem powstrzymywać emocję. Ten tydzień jest tak przepełniony emocjami, że zapiera mi dech i muszę to powiedzieć: tak bardzo, bardzo Państwu dziękujemy. Nawet nie wiecie, jakie to jest dla nas ważne.(…) Taka przepychanka, takie mydlenie oczu, opowiadanie populizmu, takie granie na podziałach politycznych, demograficznych, miejsko-wiejskich, chrześcijańsko-niechrześcijańskich, będzie trwało jeszcze długo. Proszę Państwa, czeka nas bardzo długa droga. Społeczeństwo się obudziło, ale proszę Was nie budźcie się na chwilę. My musimy wziąć stery w swoje ręce. Musimy być mądrzy, odpowiedzialni, musimy rozmawiać ze sobą. Musimy wiedzieć, co się dzieje dookoła nas. Demokracja jest rzeczą kruchą, już widzicie jak kruchą. Wczoraj była, jutro jej może nie być. Demokracja, jak nic w życiu, nie jest dana raz na zawsze. Musimy każdą rzecz mierzyć zdrowym rozsądkiem. Musimy każdą wypowiedź każdego przedstawiciela polityków władzy przepuszczać przez logikę. To nie jest żadna nadzwyczajna taktyka. To po prostu rozumowanie wolnego, równego obywatela żyjącego w demokratycznym kraju. Bądźcie z nami, prosimy! Nie boimy się i dlatego tu jesteśmy. Dalej wierzymy w Państwa ochronę, której nie udzieliły nam dwie władze: ustawodawcza i wykonawcza. Wierzymy w społeczeństwo i to Państwo musicie przyjąć jako naszą deklarację. Dziękujemy za wsparcie!
Obowiązki strażnika Konstytucji
Należy także pamiętać o innych łódzkich adwokatach, którzy zaangażowali się w sprawę sądów polskich i zabierali głos podczas manifestacji, m.in. Katarzynę Piotrowską-Mańko, Macieja Rakowskiego, Bartosza Tiutiunika, a także Jarosława Szczepaniaka, który następnego dnia, po podjęciu decyzji o zawetowaniu ustaw, apelował do obywateli, by traktowali decyzję prezydenta Andrzeja Dudy jako wypełnienie obowiązków strażnika konstytucji. Podkreślał on, że ustawa o ustroju sądów powszechnych jest niezwykle ważnym instrumentem, jakim minister sprawiedliwości może oddziaływać na sądy.
Gościem kolejnego zgromadzenia następnego dnia był również prof. Krzysztof Skotnicki, który jako konstytucjonalista dziękował zgromadzonym za szacunek do ustawy zasadniczej. Podkreślał, iż wypracowanie tego aktu prawnego było procesem złożonym, trudnym, długotrwałym i dlatego powinien być to akt stabilny.
Konstytucja jest dobrem wspólnym, a nie jednej partii politycznej. Spór z politykami Prawa i Sprawiedliwości trwa. Tym razem wygrał naród, wygrała demokracja. Jeżeli nie będziemy walczyć o swoje prawa, czekają nas bardzo ciężkie czasy. Czasy, o których wspominali nasi przodkowie.
O autorze artykułu
