Adwokatura bez pudrowania
Z Dariuszem Wojnarem, kandydatem do NRA, rozmawiamy o wizerunku adwokatury i jej społecznej roli, o edukacji, samodoskonaleniu i bezpieczeństwie danych.
„Kronika…”: Dlaczego chce Pan kandydować do Naczelnej Rady Adwokackiej?
Dariusz WOJNAR: Z kilku powodów. Po pierwsze – nie wszystkie sprawy zostały dokończone . Po drugie, udało mi się zdobyć spore doświadczenia samorządowe. Po trzecie: samorząd jest w takiej sytuacji, że potrzebuje młodych, prężnych, nowych i kreatywnych adwokatów, ale potrzeba w nim również kolegów, którzy mają już doświadczenie i dzięki którym łatwiej będzie realizować dobre pomysły. Mieszczę się chyba w tej drugiej kategorii…
…ale czy nie jest to narzucanie młodym starych wzorców? Jak młodzi będą patrzyli na to, co robili starsi koledzy, to powtórzą dawne schematy!
Dzięki doświadczeniom z NRA i ORA wiem, co zmienić, aby nie powielały szkodliwych schematów. Nauczyłem się omijać przeszkody przy realizacji nowych pomysłów, wydaje mi się, że rozumiem, jak funkcjonuje samorząd i tym mogę się dzielić z młodymi kolegami.
Przejdźmy do konkretów.
To przede wszystkim cztery kwestie. Pierwsza wizerunek adwokatury: nasze środowisko zdaje sobie sprawę, że najlepsze akcje wizerunkowe nie są w stanie przysporzyć mu większej grupy klientów, i że to każdy z adwokatów buduje swoją markę, a rola samorządu sprowadzać się powinna do tego, żeby przełamywać szkodliwe stereotypy, które nie pozwalają nam na spokojną i rzetelną pracę. Druga: edukacja społeczna i samokształcenie. Musimy konsekwentnie dbać o to, by uświadamiać ludziom potrzebę korzystania z pomocy adwokata. Wszyscy powinni zdać sobie sprawę, że w pewnych sytuacjach trzeba skorzystać z pomocy tego, kto powie, jak uniknąć kłopotów czy ograniczyć szkody. Jeśli zaś mówimy o adwokackim samokształceniu, warto rozwijać pomysł sekcji tematycznych praktyków prawa – to doskonała forma rozwijania zainteresowań zawodowych i ich doskonalenia.
Trzecia – informacja. Zawsze byłem zdania, że samorząd powinien działać transparentnie i jego członkowie, jeśli tylko są zainteresowani, powinni otrzymywać wszelkie informacje o jego funkcjonowaniu. Uważam też, że posiedzenia takich ciał kolegialnych, jak NRA czy ORA są publiczne i wstęp na nie powinien mieć każdy z adwokatów. Czwarta: bezpieczeństwo. Wszyscy jesteśmy, jako adwokaci, zobligowani do zachowania tajemnicy zawodowej, a to jedna z naszych przewag konkurencyjnych względem innych osób, które świadczą tzw. usługi prawnicze. Świadcząc pomoc prawną musimy gwarantować, że wiedza i informacje, które gromadzimy od naszych klientów, nie wypłyną dalej, a nasza korespondencja, nie będzie przeglądana. Jedną z metod zachowania tajemnicy jest zbudowanie struktury informatycznej, która będzie dawała gwarancję zachowania tajemnicy – czyli zakup własnych serwerów i odpowiednie ich zabezpieczenie…
…do tego potrzeba informatyków, a nie członków Naczelnej Rady Adwokackiej!
Oczywiście, członkowie Naczelnej Rady Adwokackiej zatrudnią do tego informatyków i powiedzą czego jako adwokaci oczekujemy od nich i jakie instrumenty mają stworzyć.
Jak Pan ocenia funkcjonowanie Naczelnej Rady Adwokackiej minionej kadencji?
Czuję ogromny niedosyt. Można było zrobić zdecydowanie więcej. Być może tak to oceniam, patrząc z pozycji łódzkiego adwokata, ale podobne odczucia ma wielu moich kolegów. Niedosyt nie wynika z tego, że mamy za mało informacji, ponieważ w tej kadencji NRA usprawniła ich obieg, w części korzystając z rozwiązań z czasu, gdy byłem jej członkiem. Niedosyt czuję w sferze budowania marki adwokata, która była dyskutowana na poprzednim zjeździe w Katowicach. NRA dopiero w drugiej połowie bieżącej kadencji podjęła aktywność w tej sprawie. I była to, powiem zarozumiale, konsekwencja aktywności Izby łódzkiej, ale taką aktywnością wykazały się także inne izby. I Najwyższa pora, żeby teraz, skoro środowiska zgodnie uświadamia sobie potrzebę konsekwentnego budowania wizerunku, skoordynować to i uzyskać właściwy efekt.
Czy budowanie marki adwokata nie okazało się jałowe wobec tego, co zdarzyło się teraz w Warszawie?
Wręcz przeciwnie, sytuacja warszawska pokazuje, jak bardzo ważne jest, żeby każdy, kto chce pełnić funkcję w samorządzie, pamiętał, że nie czyni tego tylko i wyłącznie w ramach swoich osobistych ambicji, ale by robił to dla środowiska. Niedobre enuncjacje prasowe nie oznaczają, że należy zaniechać rozmów o społecznie pozytywnym wizerunku.
Przykryć medialnie katastrofę warszawską?
Nie, aktywność w sferze budowania marki oparta na fałszywych przesłankach przyniesie odwrotne efekty. Nie wolno pudrować tego, co źle wygląda. Trzeba pokazywać, co nasza praca daje naszym klientom, dlaczego, przychodząc do adwokata, mogą czuć się bardziej bezpieczni niż wtedy, kiedy będą korzystali z usług innych osób. Specjaliści od budowania marki mówią, że kluczem jest pewna spójna opowieść, pewna narracja. Ta narracja nie może być wyssana z palca, więc powinna być, zgodnie z prawdą, narracją o adwokacie, który udziela pomocy prawnej, który zdecydowanie i jednoznacznie opowiada się po stronie klienta, który dobrze go chroni przed omnipotencją państwa.
No właśnie… Jak chce Pan, jako członek Naczelnej Rady Adwokackiej, reagować na to co dzieje się w rzeczywistości społecznej, wokół adwokatury?
Musimy pamiętać o tym, że NRA to ciało kolegialne, i że należy zachowywać się wobec niego lojalnie wobec innych jej członków, nie prowadzić swoich własnych batalii. Oczywiście nie oznacza to, że wyzbędę się własnych poglądów. Będę więc innych członków NRA przekonywał, że najważniejszą wartością adwokatury wpisaną w artykule 1 Prawa o adwokaturze, jest ochrona praworządności czyli ochrona prawa, a przez to i ochrona ludzi. W rzeczywistości społecznej i politycznej, jest to być może najważniejsza i najistotniejsza z funkcji NRA. Gdy prawo byłoby łamane, trzeba o tym mówić, nie bać się i nie działać oportunistycznie, nie zamiatać nic pod dywan w nadziei na jakieś korzyści dla środowiska. Takie zawsze ma krótkie nogi, a raz utraconego autorytetu nie da się łatwo odzyskać.
Czy są jakieś specyficzne interesy Izby Łódzkiej, których jako członek Naczelnej Rady Adwokackiej chciałby Pan strzec?
Nasza Izba jest aktywna i kreatywna i dobrze byłoby, żeby w NRA to dostrzegano. Nie ma jednak różnicy interesów adwokata warszawskiego, łódzkiego, siedleckiego, bielskiego, szczecińskiego. Mamy wspólny interes, żeby nasz zawód cieszył się zaufaniem, a dzięki temu – by wykonywało się go z większą satysfakcją.
Nie ma więc takiej sfery, w której należałoby się nam, jako Izbie Łódzkiej, wsparcie ze strony Warszawy?
Owszem, ale dotyczy to wszystkich izb. Widzę konieczność innej redystrybucji środków, jakie gromadzi NRA ze składek adwokackich. NRA musi koordynować prace adwokatury, ale budowanie marki adwokata odbywa się lokalnie i lokalne samorządy muszą mieć na to środki. NRA ma oszczędności i brak jest przesłanek, by ich nie wykorzystać na aktualne potrzeby samorządu. Skoro składki adwokackie, jakie płaciliśmy pięć czy dziesięć lat temu, w podobnej wysokości jak teraz, były wystarczające, by sfinansować funkcjonowanie całego samorządu, a nie zmieniły się one przy ponad stuprocentowym wzroście liczebności adwokatów, to znaczy, że pieniędzy przybyło dwukrotnie. Możemy więc przyjąć, że część składek wróci do Izb, choćby dla stworzenia profesjonalnych biur prasowych, które będą pomocne lokalnie w budowaniu relacji ze światem mediów.
Biuro prasowe, wizerunek… Co z tego będą mieli najmłodsi, wchodzący do zawodu adwokaci, borykający się z poważnym problemem odnalezienia się na rynku?
Dobry wizerunek adwokatury daje młodym adwokatom szansę okrzepnięcia w zawodzie, bo przyniesie więcej osób zainteresowanych pomocą prawną z ich strony. W konsekwencji będzie się to przekładało na ich powodzenie ekonomiczne.
Chce Pan wrócić do Naczelnej Rady Adwokackiej po długiej przerwie, a przecież tyle ważnych spraw dzieje się lokalnie, w izbach…
Nie była to długa przerwa! Nie byłem członkiem NRA ostatniej kadencji, ale przecież przez poprzednie dwie kadencje pracowałem w niej, a jeszcze wcześniej będąc dyrektorem Ośrodka Badawczego Adwokatury. W poprzedniej kadencji rzeczywiście doszedłem do wniosku, że więcej można zrealizować w samorządzie lokalnie, z pozycji członka ORA. Praca w Izbie dała mi również możliwość innego spojrzenia na pracę NRA, która będzie wstanie wypełniać swoje podstawowe zadania: scalania środowiska i zapobiegania rozłamom, gdy będzie słuchać. Mówiłem też na początku naszej rozmowy, że są sprawy niedokończone, np. Archiwum Adwokatury Polskiej, ale może przy tej okazji pomyśleć o archiwum akt adwokackich? Wiem, że wielu kolegów boryka się z problemem przechowywania akt spraw zakończonych… Liczę też, że uda się przekonać środowisko do aktywności na rzecz dobrego postrzegania naszego zawodu. Musimy budować społeczny autorytet nie poprzez wmówienie, że jesteśmy świetni i niezastąpieni, a poprzez konkretną, codzienną pracę. Tak zwalczymy szkodliwe stereotypy (o środowiskowym zamknięciu, wręcz klikowości, o nieczystych interesach i nazbyt elastycznym sumieniu, o chęci dorobienia się za wszelką cenę, o siatce niejasnych powiązań z polityką, sądami i biznesem). Patologie trzeba zwalczać, a pozytywne działania wspierać, nagłaśniać i naśladować. Wtedy każdy adwokat będzie mógł w spokoju wykonywać zawód i budować swoją własną markę.
Rozmawiali: adw. Ewa Stępniewicz-Kwaśny, adw. Krzysztof Stępniewicz
O autorze artykułu
