W sercu Afryki, kraju tysiąca wzgórz – podróż do Rwandy
19 maja 2013 r. z inicjatywy adw. Macieja Rakowskiego zorganizowano wyprawę do Rwandy. Wśród uczestników Accenture Rwanda Marathon Expedition 2013 byli reprezentanci KS Szakale Bałut Łódź: Anna Otocka, Katarzyna Oleś oraz apl. adwokacki I roku Szymon Drab.
W czasie dwutygodniowego pobytu łódzcy eksploratorzy ukończyli maraton, odwiedzili polskich misjonarzy, zorganizowali biegi dla dzieci i bliżej poznawali kraj, na którym do dziś ciąży widmo wydarzeń z 1994 r.
Rwanda jest niewielkim państwem położonym w sercu Afryki o powierzchni zbliżonej do województwa lubelskiego. Państwo zdominowane jest przez wzgórza i pagórki, stąd często mówi się o nim jako o kraju tysiąca wzgórz. Ludność Rwandy obejmuje plemiona Tutsi i Hutu, które w 1994 roku zamieniły kraj „tysiąca wzgórz” w – jak to określił Wojciech Tochman w książce „Dzisiaj narysujemy śmierć” – kraj „miliona śmierdzących trupów”.
Smak podróży

![SMALL_fot. Szymon Drab [8]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_871f30670d3e7f43f70b6ba1879abb8c.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [7]]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_c783d9aea81000619fb41b2adebaaf1b.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [6]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_5268a11cdf9aecbbff9ac678de2def8d.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [5]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_5eeb90a00fe300c641bd97e46e79016b.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [4]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_e3e939dfa8ceaf8f8f08a70991049254.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [3]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_cb00e9322fb7de486118d7208908937f.jpg)
![SMALL_fot. Szymon Drab [2]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_ad34fa30cf93275832f4573b2fc1906d.jpg)

![SMALL_fot. Maciej Rakowski [9]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_dc04ee52d2c004c9ea308033eba5d696.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [8]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_97f7520e7f6397c49f8f6f1f65e7abfb.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [7]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_79beb937d8071bb04515c32e14563eb1.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [6]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_9e9018d19fffe531866eebe305758818.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [5]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_850a0c7dc374e6ea810daf63ee6435bf.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [4]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_b542fa32ca6ab1f9df265a155986e4c3.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [3]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_3786cef2697cbfc4d4af88431487b060.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [2]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_36f06bee2c8be964d354430edf218612.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [13]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_a52794f08d87270cc09c86f83c2e01cb.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [12]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_ebc587e34ab4327f793aaf821b655b05.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [11]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_25ba5b2f3598a41e0a049c9f91faa697.jpg)
![SMALL_fot. Maciej Rakowski [10]](https://ekronika.pl/storage/ewpt_cache/250x200_100_1_c_FFFFFF_02d1a4cbbc82ee05b3680c8a18977790.jpg)
Po wylądowaniu na stołecznym lotnisku zaskoczyła nas panorama miasta. Kigali niewiele różni się od europejskich miast. W centrum biurowce otoczone zadbanymi domkami parterowymi i sklepami, a na przedmieściach willowe osiedla. Miasto zadbane, czyste, trawniki wystrzyżone, drogi równe, a ruch drogowy spokojny. Przechadzając się uliczkami nie byliśmy oblegani przez czarnoskórych naciągaczy czyhających na białych turystów. Policję widać przy każdym skrzyżowaniu, ściga ulicznych handlarzy, przepędza żebraków i biedotę, a w stosunku do złodziei nie waha się użyć broni. Po zmierzchu pojawiają się żołnierze z karabinami.
Pierwsze dni pobytu w Rwandzie spędziliśmy na aklimatyzacji i przygotowaniach do maratonu: 9. International Peace Marathon w Kigali. Bieg nie należał do łatwych. Biegacze musieli zaliczyć dwie pętle po mocno pagórkowatym terenie. “W tym biegu zdecydowaną większość zawodników stanowiła czarnoskóra elita – z Kenii i Etiopii. Garstka białych, jakby wystraszonych, ustawiła się na końcu stawki. Później, gdy mijaliśmy czołówkę również byłem pod wrażeniem. Zbity, czarny, dwudziestoosobowy peleton mknął jak lokomotywa” – wspominał adw. Maciej Rakowski po biegu.
Po maratonie rozpoczęliśmy wędrówkę po Afryce, której panorama diametralnie różniła się od tej, którą widzieliśmy w Kigali. Po wcześniejszym nawiązaniu kontaktu z polskimi misjonarzami stacjonującymi w Rwandzie, odwiedziliśmy w wiosce Rushaki siostrę zakonną Weronikę, by następnie pojechać do Nyakinama do parafii księdza Grzegorza. We wspólnocie zakonnej w Rushaki żyją cztery siostry, a każda pochodzi z innego kraju: Polski, Rwandy, Hiszpanii oraz Kongo. Siostra Weronika wraz z pozostałymi siostrami prowadzą ośrodek zdrowia, śpiesząc z pomocą wszystkim potrzebującym: kalekom, zakażonym AIDS, chorym psychicznie i niedożywionym dzieciom. Posiadają mały oddział porodowy, laboratorium oraz sale szpitalne. Siostra opowiadała nam o pracy misjonarek i trudach, z jakimi muszą się zmagać, a my widzieliśmy, jak wielkim szacunkiem i życzliwością darzą je mieszkańcy.
Z miejscowości Rushaki wyruszyliśmy spotkać się z księdzem Grzegorzem. Podróżowaliśmy busem, jedynym środkiem transportu między mniejszymi miejscowościami. W Polsce takie pojazdy nie przeszłyby przeglądu, ale to przecież Afryka. Komfort mały, szczególnie, gdy musieliśmy trzymać na nogach nasze bagaże. Pasażerowie jadą po czterech w rzędzie, ciasno. Na wyboistej drodze trzęsie nieludzko, wszystko zakurzone. Gdy wyjeżdżamy na równy – asfalt oddychamy z ulgą.
Pierwszym punktem eskapady u ks. Grzegorza stał się wulkan Bisoke o wysokości około 3.700 m. Szczyt zdobywaliśmy w obstawie żołnierzy, bowiem wulkany położone są na granicy z Kongo, z którą Rwanda obecnie ma konflikt. Dzień później terenowym jeepem przemierzaliśmy sawannę w Parku Narodowym Akagera, pod granicą z Tanzanią. Podziwialiśmy stado zebr w towarzystwie antylop, różne gatunki małp, guźce czy hipopotama. Jednak największe wrażenie zrobiło na nas stado siedmiu dostojnych, smukłych żyraf, które napotkaliśmy pod koniec dnia.
Podróżując po Rwandzie odwiedzaliśmy też miejsca, które mocno odczuły piętno ludobójstwa z 1994 r. Jednym z nich było miasteczko Nyamata w którym wymordowano około 2.000 Tutsi szukających schronienia w pobliskim kościele. Dziś, w katakumbach piętrzą się stosy czaszek i kości, wiele z nich rozłupanych, dających świadectwo przyczyn śmierci. Na kościelnych ławkach leżały stosy ubrań należących do ofiar, brudne od zaschniętej krwi.
Rozbiegać Afrykę
W czasie pobytu w Rushaki oraz Nyakinama przygotowaliśmy zawody biegowe dla dzieci. Najszybsze otrzymywały pamiątkowe medale i nagrody rzeczowe, a dla pozostałych czekały łakocie. Początkowo organizacja nieco nas przerosła. Trudno było odróżnić chłopców od dziewczynek, a jeszcze trudniej było opanować je na starcie i mecie. Nie przewidzieliśmy, że wolniejsze dzieci będą skracały trasę i czekały na te najszybsze, by następnie wspólnie wbiec ma metę, że w chwili rozdawania nagród zostaniemy niemal staranowani przez żądne fantów dzieciaki. Kto był pierwszy? Komu dać nagrodę, gdy przede mną las wyciągniętych rączek? Bez pomocy nauczycieli (wobec których panuje wielki respekt) z pewnością nie podołalibyśmy zadaniu. Po biegach wracaliśmy równie zmęczeni, jakbyśmy sami startowali. Ale jednocześnie byliśmy bardzo zadowoleni wszak zrobiliśmy coś nowego, nieznanego dla miejscowych – daliśmy nieco radości i pokazaliśmy, że bez pieniędzy – profesjonalnego sprzętu można czerpać radość ze sportowej rywalizacji. Uczestnikom też musiało się podobać. Wyjeżdżając następnego dnia widzieliśmy z okien busa idącego do szkoły chłopca, który na szyi dumnie prezentował medal na pomarańczowej tasiemce…
O autorze artykułu
