Najczęstsi petenci do drzew uśmiechnięci
Luźna forma niniejszego artykułu, czyli felieton, skłoniła mnie do tego, by z dystansem podejść również do samego tytułu. W efekcie powstała prosta, być może nawet nieco infantylna rymowanka, która jednak po zagłębieniu się w zamysł autora ma być jedynie zabawnym wstępem do dość przykrych wniosków. Trochę w myśl powiedzenia, że dobre złego początki.
W zdecydowanej większości umów na początku umieszcza się słowniczek, więc być może to już zboczenie zawodowe, ale również tutaj uważam za stosowne zacząć od wyjaśnienia pojęć użytych w tytule. Zdaję sobie jednocześnie sprawę z tego, że szanowni czytelnicy, których bardzo doceniam, zapewne sami doszli do właściwych wniosków w zakresie identyfikacji zamiaru autora, tym samym wyjaśnienie to czynione jest z, nazwijmy to branżowo i z przymrużeniem oka, ostrożnością
procesową.
W momencie gdy zdradzę w tej chwili, że tytuł dotyczy petentów sądów, do rozszyfrowania w kwestii intencji autora pozostaje dużo mniej. Kto jest bowiem częstszym petentem sądów niż profesjonalni pełnomocnicy? Dalsza część tytułu nie oznacza oczywiście tego, że profesjonalni pełnomocnicy dosłownie uśmiechają się do drzew, choć tego nie wykluczam, bo drzewa są przeważnie i piękne, i niezwykle przydatne. Metaforyczny uśmiech do drzew oznaczać ma jednak przede wszystkim troskę o to, by było ich jak najwięcej, by powstrzymać ich wycinkę, zgodnie z postulatami ekologów, których słuszność zdaje się rozumieć coraz większa część społeczeństwa.
Być może w życiu pozasądowym pozostali uczestnicy postępowań zasługują na medal dla obrońców przyrody, ustawodawca póki co skutecznie uniemożliwia im jednak możliwość dbania o przyrodę w toku spraw sądowych. Już od jakiegoś czasu pełnomocnikom zawodowym doręcza się pisma sądowe za pośrednictwem portalu informacyjnego w postępowaniu cywilnym, a od kilku miesięcy również w postępowaniu karnym. Zamysł niezwykle słuszny, wykonanie, zwłaszcza na początku, pozostawiało wiele do życzenia. Nie ma zatem wątpliwości, że dzięki wprowadzeniu tych przepisów dość istotnie ograniczono konieczność listownych wysyłek w toku postępowania, dotyczyć one będą bowiem w przypadku profesjonalnych pełnomocników jedynie pism, do których załącza się inne dokumenty, których autorem nie jest sąd, np. opinie biegłych, odpisy pism strony przeciwnej itd. Troska o przyrodę, a przede wszystkim z założenia mniej pracy dla pracowników sądu. Zrozumiałe. Zdaję sobie jednocześnie niestety sprawę z tego, że gro tych pism doręczanych elektronicznie i tak zostanie naniesionych na papier podczas ich wydruku. Może to jednak tylko moje wyobrażenie podyktowane staromodnym podejściem, że wygodniej jednak pracuje się z papierem niż z monitorem? Zdecydowanie za daleko odbiegam od meritum.
Owo meritum sprowadza się do tego, że tylko zawodowym pełnomocnikom pisma doręczane są w postępowaniach cywilnych i karnych elektronicznie. Co więcej, nie mają oni nawet wyboru w zakresie sposobu doręczenia, nie mogą zdecydować się na tradycyjną metodę. Młodsi nie mają z tym problemu, jest jednak szereg starszych pełnomocników, którzy nie są tak „zinformatyzowani”, a tego typu rozwiązania często przybliżają ich do decyzji o zawodowej emeryturze, bo po prostu przestają nadążać za tym, co staje się dla nich obligatoryjne. Ktoś powie, że takie jest życie, że ten, kto nie nadąża, wypada z gry. Brutalne, ale chyba prawdziwe. Zmian technologicznych już nie powstrzymamy. Należy zatem zadać pytanie, dlaczego odbywają się one tylko w jedną stronę. Z małymi wyjątkami nie mamy możliwości wniesienia pisma do sądu drogą elektroniczną. Lekko złośliwie mógłbym dodać, że może to i lepiej, jeżeli wszystkie tego typu portale miałyby być tak intuicyjne i funkcjonalne jak Krajowy Rejestr Zadłużonych, zwłaszcza tuż po ogłoszeniu upadłości Getin Noble Bank… Gdyby jednak stworzono naprawdę dobrze funkcjonujący portal umożliwiający doręczanie pism do sądu drogą elektroniczną, z pewnością znaczna część z nich byłaby doręczana właśnie w ten sposób. Nie jestem zwolennikiem stworzenia z tego obowiązku, lecz dania takiej możliwości. Możliwości zamiast wniesienia pisma drogą tradycyjną, a nie obok, bo nie zdziwiłoby mnie, gdyby ktoś wpadł na takie właśnie rozwiązanie, by zobowiązać do wniesienia zarówno drogą elektroniczną, jak i tradycyjną. Mało brakowało, by już jakiś czas temu wprowadzono obowiązek nagrania plików na nośnik elektroniczny, składany razem z pismem…
Czy i kiedy doczekamy się takich zmian? Przy zmianach prawa bywam już jakiś czas zdecydowanie pesymistą, mając wrażenie, że zdecydowana większość z nich, mająca poprawić sytuację w sądach, nie tylko jej nie poprawia, co wręcz pogarsza. Jak bardzo chciałbym się pomylić! Póki co pozostaje mi uśmiechać się do drzew, gdy odbieram kolejne przesyłki na Portalu Informacyjnym.