Odwrócone pomerium
Historia Rzymu uczy nas, że granice nie są tylko fizyczne. Pomerium – święta linia oddzielająca Wieczne Miasto od świata zewnętrznego – wyznaczało sui generis granicę prawną. Za efemerycznym murem panował porządek i prawo. Przekroczenie pomerium w miejscach niedozwolonych karane było śmiercią. Moją osobistą fascynacją historyczną jest jednak niezmiennie skutek przekroczenia pomerium przez pro magistratum dzierżących imperium, którzy tracili swój przymiot władzy – tak jak zrobił to Juliusz Cezar w 59 r. p.n.e., gdy poświęcił swój tryumf na rzecz podjęcia starań o urząd konsula.
Lubimy mówić, że adwokatem się jest, a nie bywa. Uczymy się na aplikacji etyki zawodowej i staramy się nią kierować w życiu codziennym, także po przekroczeniu progu kancelarii czy sądu. Jesteśmy przez to schematyczne myślenie zakorzenione w tradycji i poczuciu elitarności uprzedzeni na tyle, że zamykamy się w pomerium intelektualnej izolacji. Granica ta jest odwrócona – nie wychodzimy z naszego bezpiecznego starego Rzymu, a całe imperium mknie do przodu, nie oglądając się na stolicę.
Tymczasem pomimo ewidentnych zmian ekonomii i relacji społecznych, które stanowią fundament faktycznej potrzeby istnienia i wykonywania naszego zawodu, zostajemy w tyle za tym, co za murami Rzymu. Nie szkolimy się masowo w samorządzie z legaltech, wdrożenia i wykorzystania sztucznej inteligencji. Instytut Legaltech przy NRA od pół roku milczy na LinkedIn i innych kanałach komunikacji. W sprawozdaniu prezesa NRA za 2024 r. słowo „cyfryzacja” pada 20 razy, głównie w kontekście jej omówienia. Nie pracujemy nad własnymi, samorządowymi modelami LLM, które pomagałyby w researchu orzeczniczym. Nie potrafiliśmy jako środowisko przywrócić – postulowanej w kampanii mec. Szymańskiego na prezesa NRA – skuteczności legislacyjnej, między innymi w opisanych wyżej obszarach. Obszarach, które mają potencjał na wypieranie nas z rynku w niedługiej przyszłości. Dla porównania hiszpańska Consejo General de la Abogacía Española (CGAE) w latach 2023–2024 przeprowadziła już sześć edycji certyfikowanego kursu online „Inteligencia Artificial para Abogados”, francuska Conseil National des Barreaux (CNB) stworzyła komitet sterujący ds. AI, który koordynuje działania szkoleniowe wszystkich komisji CNB. Komisja ds. szkolenia CNB przygotowuje moduły kształcenia adwokatów z „dobrych praktyk użycia AI” – w październiku 2024 r. Barreau de Paris zapewniła bezpłatny dostęp 14 tys. paryskich adwokatów do GenIA-L narzędzia wyszukiwania prawnego opartego na AI. W Kanadzie CanLII już dziś udostępnia streszczenia orzeczeń generowane przez AI. W Wielkiej Brytanii Bar Council wydała formalne wytyczne dotyczące użycia generatywnej AI, a Law Society of England and Wales prowadzi dedykowany portal AI & LawTech.
Nie lubimy podejmować bieżących tematów w rozmowach w sieci czy na otwartych panelach dyskusyjnych. Chcemy pozostawić wszystko Zgromadzeniu Izby lub Krajowemu Zjazdowi Adwokatury, które zbierają się rzadko. Obserwując tę bierność, kiedy szeroko pojęty biznes wprowadza automatyzację obrotu dokumentów, wielkie modele językowe posiadają dostęp do miliardów dokumentów z zakresu obsługiwanych przez nas branż, smartkontrakty w technologii blockchain stanowią niewypełnioną lukę zawodową, zadaję pytanie, czy można zamknąć się za granicami odwróconego adwokackiego pomerium i być adwokatem, nie będąc obecnym w świecie, który się zmienia.
Nie chodzi mi o porzucenie tradycji, etyki czy ceremoniału. Obawiam się po prostu, że adwokat, który nie dostosowuje kroju togi do wymogów świata, stanie w roli obrońcy w rzeczywistości, której nie rozumie. Jak mamy skutecznie bronić interesu jednostki, jeśli nie znamy języka współczesności?
Jesteśmy prawnikami, ekspertami od języka, interpretatorami zachowań społecznych. Przez lata nasze koleżanki i nasi koledzy walczyli o naszą pozycję jako grupy zawodowej oraz o obecność w sprawach ważnych dla całego społeczeństwa. Adwokatura była jedną z pierwszych instytucji odrodzonych w 1918 r. Broniliśmy prześladowanych przed 1989 r. Mieliśmy zdolność adaptacji – mimo że w naszej roli społecznej zawsze mamy więcej przeciwników niż zwolenników.
Sam jestem adwokatem od czterech lat. Nie miałem prawa wyborczego w ostatnich wyborach. Pamiętam jednak zapowiedzi sprawczości i świeżości na poziomie krajowym oraz przejścia w adwokaturę przyszłości na poziomie lokalnym. Moja własna diagnoza jest taka, że stoimy w miejscu. Pamiętam programy i postulaty i choć krytycznie oceniam ich realizację, to najbardziej tęsknię za kandydatami, którzy dostrzegą konieczność adaptacji do świata, który nas otacza.
Marzy mi się, aby tegoroczne wybory Izby Łódzkiej zbudowały adwokacką awangardę w świecie nowych technologii, doprowadziły do lokalnego tąpnięcia w sposobie postrzegania rzeczywistości i otwarcia umysłu naszego zbiorowego bytu, jakim jest adwokatura, na zagrożenia, ale i szanse, które stoją przed nami. Chciałbym, aby kolejne „nowe”, „jutra” i „odbudowy” nadążały za tempem zmian i właściwie identyfikowały wyzwania. Nasze izolacjonistyczne pomerium, podobnie jak to rzymskie, nie jest granicą fizyczną i musimy ją przekroczyć, budując np. lokalną komisję nowych technologii, oddolny adwokacki inkubator innowacji. Nie stracimy przy tym naszych wartości i naszego imperium advocatorum. Ryzykujemy tylko niezauważaniem potrzeby adaptacji, bo ani nowa adwokatura, ani adwokatura kolejnych dni nie będzie reprezentować świata, którego nie zna, korzystając z języka, którego już nikt nie rozumie.