Magia DNA
Zbliża się Święto Zmarłych, które jest też dniem genealoga. Wspominamy naszych krewnych. Może nawet zamienimy słowo nad grobem przodka z dawno nie widzianą ciocią, wujem lub kuzynem. Ja czekam na taką okazję z niecierpliwością. Dla mnie takie spotkania, nawet z najdalszymi członkami rodziny, to nie lada gratka. Nie żartuję.
Od kilku lat zbieram bowiem informacje do bardzo już rozbudowanego drzewa genealogicznego. Wyszukuję i dzwonię do bliższych i dalszych krewnych. Piszę, badam relacje rodzinne, notuję i główkuję. Ta pasja niezwykle wciąga. Kosztuje też niemało. Zwłaszcza, jeśli trzeba korzystać z pomocy archiwów, zamawiać kwerendy i prosić o skany dokumentów lub samemu podróżować do odległych zakątków. Dodatkowym kosztem jest również coś, bez czego już nie wyobrażam sobie dalszego badania historii rodziny. To badania genealogiczne DNA. Pojedynczy koszt takich badań autosomalnych, które mogą wykonać zarówno kobiety, jak i mężczyźni, nie jest duży. Waha się on od 59 dolarów lub euro w promocji do 99 bez niej. Koszty te zwielokrotniają się jednak niestety wraz z potrzebą przebadania wielu osób w rodzinie. Nie każdego na to stać. Nie każdy widzi w tym sens. Ale genealog, któremu drzewo rodzinne śni się po nocach, zawsze znajdzie uzasadnienie dla kolejnych testów. Jedno z nich jest takie, że wyniki testu DNA genealogicznego dają nie tylko odpowiedź na pytanie, w jakich grupach etnicznych nasze geny są najczęściej spotykane. Wraz z mailem na temat rezultatu badań przychodzi bowiem również informacja o liście tzw. DNA matches, czyli genetycznych krewnych lub podobieństw DNA. Jest to ułożony z reguły według ilości wspólnych genów spis kuzynek i kuzynów. Niektórzy z tych, którzy poddali się już jakiemuś testowi DNA, największej frajdy upatrują w dowiedzeniu się, że są w nich geny wschodnio lub zachodnioeuropejskie, skandynawskie, aszkenazyjskie lub sefardyjskie czy inne. Każda z firm używa trochę innych określeń i algorytmów. Generalnie przyjmuje się, że procent genów poniżej 2 procent to tylko szum w tle. Aby się dowiedzieć więcej albo można zrobić test DNA w innej firmie i porównać wyniki, albo/i „załadować” wyniki do bezpłatnych serwisów genealogicznych. Tam znajdziemy następną listę genetycznych krewnych. Z każdym z nich możemy się skontaktować przez dany serwis, ewentualnie przez adres email, jeśli taki został przez kuzyna podany. Nie oczekujmy jednak, że wszyscy, do których napiszemy odezwą się do nas. Znane są przypadki odpowiedzi nawet po latach albo w ogóle. Oprócz kuzynów, których raczej spodziewamy się odnaleźć poprzez badanie DNA, musimy się też liczyć z możliwością znalezienia osoby lub osób, które będą dla nas całkowitą niespodzianką. DNA nie kłamie i odkrywa przed nami sekrety rodzinne. DNA może nam też pomóc rozwiązać jakąś zagadkę, a nawet odnaleźć biologiczną rodzinę, jeśli takiej nie posiadamy lub któryś z naszych przodków jej nie znał.
Ostatnio zaangażowałam się w sprawę poszukiwania biologicznej rodziny jednego z Dzieci Holokaustu. Dołączyłam do międzynarodowej grupy z wolontariuszy z Polski, USA i Izraela. Dzięki intensywnemu przeszukiwaniu baz danych zaledwie w kilka miesięcy odszukaliśmy dwie bliskie kuzynki Dziecka Holokaustu. Wiemy też już, kim byli dwoje z ośmiorga jego pradziadków. Wcześniej człowiek ten nie wiedział nic o swoim prawdziwym pochodzeniu, czy rodzinie. Przede wszystkim jednak umożliwiliśmy mu bezpośredni kontakt z kuzynostwem. I pomyli się ktoś, kto uważa, że to nic nadzwyczajnego porozmawiać z kuzynem, czy kuzynką. Przeciwnie. Dla osoby, której największym marzeniem było poznać kogoś z własnej rodziny, taka rozmowa budzi wielkie emocje i pozytywne doznania. I jest po prostu bardzo ważna.
Na Wszystkich Świętych życzę zatem wszystkim wyłącznie miłych spotkań rodzinnych wśród duchów przodków, bo są tacy, dla których DNA to wszystko, co mają.
O autorze artykułu

- Redaktor Magazynu Kronika
Latest entries
Aktualności2019.10.31Magia DNA
Wspomnienia2016.05.18Adw. Elżbieta Czubińska (1942-2014)