[*] Jacek Wojciech Kamiński
Dziś pożegnaliśmy Jacka Kamińskiego – człowieka, z którym mieliśmy okazję pracować w Kronice przez ostatnie kilka lat i który zajął się też pierwszym numerem Magazynu adwokat. Niezastąpiony korektor i redaktor. To nieprawdopodobne, jaki ślad zostawia po sobie ktoś taki. Całym sobą. Osoba wielokrotnie złożona, a jak przystępna i swojska. Jak powiedział, żegnając się Jego wieloletni przyjaciel Piotr Bratkowski, mająca wiele twarzy. Jacek Kamiński w pewnym sensie „żył” na Facebooku. Miał tam mnóstwo przyjaciół i znajomych, czasem znał ich tylko stamtąd. Jacka Kamińskiego nie da się opisywać sarkofagowo i wzniośle. Nie i już. Zresztą sam główny bohater zabiłby mnie ironią, gdyby przeczytał szablonowy nekrolog o sobie. Godzinne dialogi i dyskusje o literaturze, polityce, o życiu, o samotności, o radości i miłości, a także nieprawdopodobna zabawa językiem, dowcip jak żyletka, sarkazm pokrywający bardzo wrażliwe wnętrze. Na fb pozostaną tysiące dialogów z Nim i Jego monologów.
Niech ten wpis będzie szczyptą tego, co istnieje cały czas. Zawsze coś zostaje.
Dziękujemy za wszystko, co dostaliśmy i przepraszamy, że tak niewiele daliśmy.
Jacek Kamiński – w głupkowatym nastroju.
6 września 2014.
Dziesięć książek, które wstrząsnęły Jackiem Kamińskim:
- Samuel Marszak “Mister Twister”, ilustracje świetne Zbigniewa Lengrena, tłumaczenie Janusza Minkiewicza, NK 1956 (Wierszowana historia bogatego Amerykanina, który wraz z rodziną przybywa do ZSRR i dowiaduje się, że to kraj ludzi szczęśliwych i pracujących, a czarni nie są służącymi). Umieściła moje serce po lewej stronie, określiła moją świadomość klasową jako inteligenta pracującego i ukąsiła heglowsko :D
- Koziołka Matołka potraktuję zbiorczo, wiadomo, dlaczego :D plus dzieje Małpki Fiki Miki
- “Roudoudou et Riquiqui” – tłumaczone z francuskiego a vista przez ciotkę, która znała tylko niemiecki i łacinę :D
- “Kubuś Puchatek” i “Chatka Puchatka” – co oczywiste :P
- “Biologia miłości” Ericha Schindela i Antona Rota – przeczytałem samodzielnie podkradając z tajnej półki w wieku lat 7, co dało mi ogromną przewagę nadrówieśnikami w świadomości, skąd biorą się dzieci i dlaczego, oraz określiło mój sceptyczny stosunek do problematu zakochiwania się w wieku nieco późniejszym :D
- klasyka oświecenia, czytana w wieku 11-14 lat :D zwłaszcza Diderota “Kubuś Fatalista i jego pan” i Woltera “Tak toczy się światek”, ale nawet i Krasicki… :D
- niemożliwe, żebym dał jedną książkę – Lem Stanisław, Dzieła wszystkie, czytane niemal równo z datami pierwszych wydań, potem równo… przedzieranie się przez “Dialogi” czy “Summa technologiae” w wieku lat 10-14 o mały włos nie doprowadziło mnie do obłędu… :D (a może? :P )
- “Maria i Magdalena” – bardzo ważna lektura formacyjna autorstwa Madzi Kossakówny, rzut beretem mieszkającej ode mnie :D
- “Mała Księżniczka” Frances Hodgson Burnett – przeczytałem 40 razy od 7 roku życia do 2012 roku :D, bo się identyfikuję z Sarą Crewe i szczurem Melchizedekiem, rzadziej z Rózią (Becky) :D
- “W poszukiwaniu straconego czasu”, siedem tomów, bo identyfikuję się z Marcelem :D – mój ulubiony serial plotkarski, czytam w kółko, sięgam po dowolny tom na chybił trafił i zanurzam się w czasach, w których mógłbym żyć oraz intrygach, kto z kim, po co, dlaczego (sypia, obiaduje, jedzie na wyledżiatury, szacun dla Boya!)
- “Ulisses”… wuj kupił spod lady i tryumfalnie (1969), więc musiałem… :D brnąłem, brnąłem, aż wpadłem w zachwyt nad wątkami trawiennymi, erotycznymi i pijackimi… :D fascynacja na lata, też Irlandią
I teraz nikogo nie “nominuję” i proszę mi dać święty spokój z nominowaniem mnie :D (do czegokolwiek)
O autorze artykułu
